Gramofony: Kocia karuzela
"Kocia karuzela" (przed 1982-1983?)
Ten gramofon został namierzony w komórce, gdzie leżakował od pewnego czasu służąc kotom za karuzelę... Zdjęcie przedstawia stan zastany, znany wśród miłośników militariów jako "strychowy".
Historia gramofonu jest następująca:
Była to przedostatnia już chyba konstrukcja, która musiała powstać gdzieś w okolicach roku 1982 - 1983. Celem ćwiczenia było zrobienie gramofonu taniego i atrakcyjnego jednocześnie. Wybór padł na zbudowanie repliki Transcriptora, ze względu na niezwykłe jak na tamte lata wzornictwo. Co prawda model ten liczył sobie wtedy już paręnaście lat i nie był krzykiem nowości, ale w krainie Mister Hitów stanowił nadal szok wzorniczy. Od strony technicznej rzecz była prosta ponieważ dostępny był oryginalny gramofon. Problem techniczny stanowiło jedynie wykonanie chassis, na którym zmontowana była cała konstrukcja. Z tego, co pamiętam, w oryginale jest to płyta pokryta tworzywem, której brzeg jest obrobiony ozdobnym ceownikiem. Na dzień dzisiejszy zrobienie tego, to jedna wycieczka, do któregoś ze sklepów typu Castorama, ale w tamtych latach był to problem, którego do końca w satysfakcjonujący sposób rozwiązać się nie dało. Zamiast akrylu użyte było w pierwszym wariancie normalne szkło okienne malowane od spodu, co pozwalało na uzyskanie różnych kolorów.
W drugim wariancie powstał "negatyw" czyli elementy, które w oryginale były srebrne zostały poczernione a ciemne zazwyczaj chassis zostało pokryte ozdobną folią aluminiową. Ten wariant przedstawiają zdjęcia. Zostały z nich usunięte napisy z nazwą jakie zrobił sobie któryś z użytkowników i to jedyna korekta - ślady kocich łap są autentyczne.
Powstały 4 lub 5 takich gramofonów wykonanych w ramach "spółdzielni". Można zarzucić tym konstrukcjom, że ze zrozumiałych względów użyte materiały są inne niż w oryginale, czyli w domyśle pewnie gorsze, a tu akurat nie jest to prawda. Co jak co, ale materiały jakich używaliśmy były z całą pewnością o wiele za dobre.
Pozwalaliśmy sobie bowiem na żarty techniczne polegające na robieniu osiek ze stali ŁH15 lub SW2S, co oczywiście uzasadnione nie było, dawało jednak pewien posmak luksusu (dla kogoś, rzecz jasna, kto wie o co chodzi). Ponieważ indywidualnie docierane łożysko talerza do dziś urzeka kulturą pracy, gramofon ten przed umieszczeniem w skansenie zostanie doprowadzony do planowanej niegdyś formy, co pewnikiem znajdzie swoje udokumentowanie na stronie.
Tekst przygotował dr inż. Maciej Tułodziecki