Za co kochamy linie transmisyjne II

Z Technique.pl
Skocz do: nawigacja, szukaj

Za co kochamy linie transmisyjne II

Pierwsza część tego tekstu była poświecona obudowom labiryntowym i ich najbardziej znanym „wdrożeniom” Pojawiły się tam też wątki stanowiące nienachalną zachętę do budowy takich kolumn. W tej części pokażemy kilka (a może więcej- kto wie?) zbudowanych kolumn. Zaczniemy chronologicznie.

Początek

Pierwsze takie kolumny spotkałem w roku z grubsza 1978 może 1980. Były zrobione dokładnie według recepty wystawionej przez Chrisa Rogersa. Problem tego rozwiązania bierze się z tego, że jest tam przewidziana odejmowana ścianka boczna. Nominalnie bardzo to ułatwia umeblowanie środka elementami tłumiącymi ale jednocześnie bardzo utrudnia wykończenie. Po prostu w bocznej ściance muszą być jakieś elementy mocujące typu śruby wkręty itp. Oczywiście można to po zmontowaniu wyszpachlować, okleić, ba, nawet pofornirować tyle, że o dostępie do środka zapominamy raz na zawsze. Praktycznie dostęp mamy tylko otworem po zdemontowaniu głośnika niskotonowego. Przewidując zatem jakieś zmiany możemy zostawić demontowalny przód i tył, tylko po co wtedy zdejmowany bok ? Posłuchałem tych kolumn i natychmiast odrodziły się wrażenia jakie wywarły na mnie IMF 80... Obudowy zawierały głośnik 10 calowy. Kolumny grały w małym pokoju ale to w niczym nie przeszkadzało. Stwarzały bowiem wrażenie, że „wykorzystanie przestrzeni w środku jest jak zaglądanie przez okno do dużej sali koncertowej”. (nie pamiętam skąd ten cytat i czy to w ogóle cytat, ale uważam go za dość trafny). Wykończenia kolumn nie wspominam, bo nie jest to fajne wspomnienie. Kolumny wkrótce trafiły do kolejnego użytkownika, a całkiem niedawno miały podlegać renowacji, co o skończyło się nowymi obudowami. Ale po kolei... Przy zachowaniu całego sentymentu i uznania dla linii, powoli zaczęliśmy budować i eksploatować inne typy obudów. Najstarsze linie ruszyły zaś w trasę, obsługiwały imprezy mniejsze i większe od prywatek po wesela. Niestety nie wytrzymały tego mechanicznie. Płyta wiórowa służąca Fabryce Płyt Wiórowych do wykonania planu po prostu z czasem się rozwarstwiła. Z użytych głośników odmeldowały się jedynie cuda z Wrześni czyli "kobalty" pozostałe głośniki wedle realcji właściciela cały czas są gdzieś w głębokim archiwum. Ku mojemu zdumieniu obudowy oobdarte z kilku prób ich wykończenia jednak się zachowały. Wyglądają tragicznie ale dla porządku historycznego...

Lewa

Tro-old-3.jpgTro-old-4.jpg

I prawa

Tro-old-2.jpgTro-old-5.jpg

Właściciel nie odpuścił jednak i zbudował kolejną ich generację

Kolumny Trotka czyli reinkarnacja

TTL -1.jpgTTL -1a.jpgTTL -1b.jpgTTL -1c.jpg

TTL -3.jpgTTL -4.jpgTTL -5.jpg

Zdjęcia Piotr (Trotek) Kupisiewicz

Moje pierwsze linie

W czasach kiedy posłuchałem pierwszych linii DIY, używałem klasycznych polskich 60-tek (po które musiałem się udać do sklepu firmowego Unitry w Skierniewicach), ale tak czy inaczej decyzja o budowie linni stała się nieodwołalna...

Kolumny powstały niemal dokładnie 40 lat temu. Ponieważ zakup nawet prostej wiórówki ¾ cala (wówczas 19 mm obecnie, po odrzuceniu komunistycznego milimetra -18mm) stanowiło nie lada problem, powodzeniu projektu przysłużył się przypadek... W tamtych latach „trendy”były tzw meblościanki. Można było sobie taką meblościankę zestawić z modułów których popularnym producentem były zakłady w Wyszkowie. Na wieść o dostawie przed ich sklepem firmowym ludzie ustawiali się w konfigiracji podobnej do oczekujących na test COVID 19 (taka konfiguracja osób zwana była wówczas kolejką). Oczywiście zakłady meblowe oprócz poszukiwanego towaru produkowały jeszcze tzw. „buble” czyli elementy służące wyłącznie do zatwierdzenia wykonania planu. Trafiały one na kiermasze mebli niepełnosprawnych. Trzeba też dodać, ze w owych (strasznych) czasach obowiązek składania mebli spoczywał na PRODUCENCIE. Buble silnie uszkodzone stawały się z powrotem deskami (które dziś określa się jako „sformatowane”) i one trafiały na „szrot” meblowy. Tam udało mi się kupić kilkanaście pokryw do barków    Po transporcie zwykła taksówką należało je teraz tylko odpowiednio przyciąć. Dzięki temu powstawała „rama” czyli boki oraz ścianka górna i dolna mające ładne powierzchnie i wykończone oklejone krawędzie, wyglądała jak mebel, wszak wedle planów fachowców z Wyszkowa miała być meblem... tyle, że dedykowanym do szerzenia alkoholizmu w zdrowej tkance Narodu  Zresztą tak zrobione “ramy” zamieniały się także w inne kolumny np. bass reflexy o dużych rozmiarach...innymi słowy były “jak znalazł”. Pozostawał problem cięcia, o talentach pilarzy i ich odwrotnie proporcjonalnych do talentów wymaganiach wspominalem już w poprzednim odcinku tego tekstu. Szczęśliwie okazało się, że w bliskim sąsiedztwie w budynku po staej kotłowni obsugującej osiedle, na którym się wychowałem, zagościła stolarnia obsługująca pobliski teatr. Udało się dobić targu i pociąć blaty od barków na stosowne częsci TL. Ponieważ od początku w planach był glośnik 12 calowy to i jego komora została zaprojektowana większa, przez co kolumna stala się wyższa. Mając dotychczas do czynienia ze specjalistami ze sklepów byłem urzeczony fachowością teatralnych stolarzy. Aby mi pomóc musieli się oderwać od scenografii nad którą wówczas pracowali. Na scenie teatru miał się rozgrywać western więc potrzebny był bar do saloonu,.który dla zadania szyku stolarze ozdabiali galanterią uzywaną do zdobienia trumien... Po stolarni nie został najmniejszy ślad, jest tam obecnie kilka modnych lokali gastronomicznych. Budynek zaś pozostanie na wieki z powodu historycznego związku z Powstaniem Warszawskim... Pozostało zmontować calość. Robiłem to na stole normalnie służącym mi do nauki (odrabiania lekcji :) Płyty zostały skręcone śrubami dla wzmocnienia kleju, którego w owych czasach były dwa gatunki czyli taki jakiego nie można dostać (Wikol) i taki który kleu symbolicznie (kazeinowy). Wkrętarek nie było więc w połowie drogi dostawało się już bolesnych bąbli na rękach :) Pozostało wytłumienie, to uzyskaliśmy dzięki mężowi jednej z koleżanek. Urządzając mieszkanie wystał w kolejce (zjawisko zdefiniowane wcześniej) dywanową wykładzinę podłogową. Aby jej nie pobrudzić, położył ją na lewej stronie i dociął. Owa wykładzina po położeniu “na czysto” złośliwie nie chciała pasować wpisując się w charakterystyczna cechę rzeczy marwych jaką jest złośliwość... Nie chcę opisywac tego wątku dokładnie, ale wyszło na to że owa wykładzina skutecznie umeblowała kilka, a może i kilkanaście par kolumn. Na przedniej ściance był tylko jeden głośnik, a pozostałe znalazły się w nadstawce...i słusznie. Doświadczenie pokazało, że dobranie odpowiednich głośników nie jest takie proste. Dlatego zawartość i forma nadstawki zmieniała się przez kolejne dwa lata a potem także zawartość ścianki przedniej. Wreszcie udało się skomponować satysfakcjonujące MNIE brzmienie. W międzyczasie w znanym sklepie Pewex (dziś Pewex oznacza coś całkiem innego) pojawiły się zestawy głośników marki Coral. To w oparciu o taki zestaw powstało to, co ostatecznie znalazło się w kolumnie. Corale nie są może tak doskonale jak produkty z Wrześni, ale ich zawieszenia przetrwały 40 lat i trwają nadal...Ostatecznie zestaw głośników stał się czterodrożny, a wobec trudności w pojęciu decyzji głośników wysokotonowych został ich włożony cały zestaw. W czterodrożnej zwrotnicy zastosowano filtry 18dB/oct, a tylko między nisko-średniotonowym i wysoko-średniotonowym zastosowano filtr 24 dB/ oct bowiem w ich zakresie podziału ucho nie bardzo lubi figle fazowe. Jakieś 10 lat później kolumnom dorobiono możliwość podłączenia aktywnego czyli wyprowadzono na zewnątrz połączenie każdego głośnika ze zwrotnica. Wystarczy wyjąć bodajże 20-stykową zworę i można indywidualnie dostać się do każdego głośnika (lub ich zestawu). Po kolejnych latach z głośnikami GDM stało się to, co bywa nieuchronne zostały więc wymienione na nowe.

Opisuję to, wykorzystując pretekst do dla powspominania, ale i dla podkreślenia, że czasem taki projekt wymagał nie lada zachodu i nie lada determinacji. Na końcu była jednak świadomość, że się nad nim całkowicie panuje, była też cenna nauka np. przy okazji doboru głośników. Ponieważ sporo elementów trzeba było osobiście „przebadać” to zyskiwało się wiedzę, której nie ma nawet na you tube :)

ML-TL-6a.jpg

ML-TL-5.jpg

ML-TL-3a.jpgML-TL-4a.jpg

ML-TL-7.jpg

Linie Tomka C.

Kolumny powstały w latach 80 tych i o ile pamiętam to ich budowa trwała dość długo. Stało się tak dlatego, że ich budowniczy jest perfekcjonistą. Nie pedantem lecz perfekcjonistą. Wszystko jest więc wykończone na 200%. Te kolumny merytorycznie są najbliżej założeń opisanych przez Chrisa Rogersa w dziedzinie wytłumienia, użyto w nich takich materiałów jakie opisuje autor projektu PRO9TL. Nie ma więc erzatzu w postaci wykładziny dywanowej i gręplowanych szmat, a jest filc i "long fibre wool". Kolumny są wykończone "na gładko" w stylu który dziś pewno okresłono by jako "fortepianowy". Głośniki o ile pamiętam to Monacor, w czasie kiedy kolumny powstawały, wprowadzany dopiero na polski rynek.

A oto archiwalne zdjęcia kolumn Tomka "step by step"

Obudowy po wytłumieniu ścianek

GS-0- Monitory PRO 9TL.jpg

GS-1 - Monitory PRO 9TL.jpg GS-3- Monitory PRO 9TL.jpg

Obudowy o zainstalowaniu siatek podtrzymujących wytłumnienie objętościowe.

GSS-2- Monitory PRO 9TL.jpg GSS-1 - Monitory PRO 9TL.jpg

Obudowy z wytłumnieniem

02 - Monitory PRO 9TL.jpg

02a - Monitory PRO 9TL.jpg01 - Monitory PRO 9TL.jpg

Gotowe kolumny w stylu "fortepianowym"

GOT-1 - Monitory PRO 9TL.jpgGOT -2 - Monitory PRO 9TL.jpg

Zwrotnice

Zwrotnica widok od strony elementow.jpg

02 - Zwrotnica PRO 9TL.jpg03 - Monitory PRO 9TL.jpg

Zdjęcia: Tomek Cieślak

Linie "budżetowe"

Historia tych kolumn jest dość przypadkowa, nie zachowała się też w naszych archiwach nawet pojedyncza sztuka. Na przełomie lat 80/90 odkryliśmy obudowy do kolumn w sklepie z niepełnosprawnym towarem czyli na bublach. Były to buble z elektroniką jeden z kilku punktów BOMiS w Warszawie. Kolumny miały wymiary z grubsza 25 x 22 x 80 cm. Miały nie demontowalną przednią ściankę obciągniętą tkaniną, pod którą znajdował się (chyba) sitodruk udający pierścienia Otwory pod głośniki były cztery 2x20 + średnio i wysoko tonowy. W tylnej ściance był otwór pod gniazdo podłączeniowe. Kupiliśmy ich duuuużo, co najmniej kilkanaście par. Zakup okazał się średnio trafiony bo kolumny okazały się wyjątkową tandetą. Wtedy padł pomysł, aby pozbyć się przedniej ścianki wstawić nową a podzieliwszy głębokość z grubsza na 3 urządzić w tym nieprzytulnym wnętrzu taką pseudo linijkę na głośnik 8 calowy. Eksperyment przerósł nasze oczekiwania, stała się to jedna z najbardziej udanych „budżetowych” konstrukcji. Był tylko jeden problem... Taka kolumna musiałaby być dwudrożna. Skoro tak to głośnik musi być u góry obudowy a nie na dole czyli tak jak w IMF a nie tak jak w Pro9TL... Czasy, gdy głośnik wysoko tonowy może być POD nisko tonowym miały dopiero nadejść... wtedy zaproponowanie takiego rozwiązania byłoby dziwnym wynaturzeniem  Wobec tego przednia ścianka została wykończona na gładko głośnik 8 calowy zamknięty siatką pod pierścieniem. Do siatki udało się zamocować wysoko tonowy współśrodkowo z nisko-średnio tonowym, udało się... Przekonaliśmy do tego rozwiązania całkiem sporo ludzi więc może jakimś cudem któryś egzemplarz gra do dziś. Tak na marginesie to dziś nie ma większego problemu, aby taka kolumna mogła się odrodzić byłaby wymarzoną obudową do szrokopasmowego lub koncentrycznego głośnika 8 calowego lub może także dla 6,5 calowego, kto wie ?

Moje drugie linie

Tak naprawdę, to nie są to drugie linie tylko pewno dwudzieste drugie. Nie o dokładną numerację tu jednak chodzi. Po prostu to co powstało w międzyczasie było z grubsza powieleniem podstawowego wariantu dla głośnika 12 calowego. Próbuję ocenić kiedy powstały i sądzę, że mogło to być pod koniec lat 90 tych...na rynku pojawiło się duuuużo głośników w przystępnych cenach, co powodowało, że osobnicy lubiący budować kolumny nie umieli koło nich przejść obojętnie :)

Obudowy to nadal zasadnicza koncepcja PRO9TL tyle, że "poszerzona" proporcjonalnie do wzrostu powierzchni głośnika, który tym razem jest 15 calowy. Jaki to dokładnie głośnik szczerze mówiąc nie pamiętam, ale można założyć ze to dzieło sprawnych rąk z dalekiego wschodu (niekoniecznie chińskich). Do niego został dołączony głośnik średniotonowy marki "Sdjełano w CCCP". Nie czepiając się jego pochodzenia, ten głośnik po prostu w próbach pokonał konkurencję. Za wysokotonowy robi klasyczna kopułka.

ML-2-1.jpgML-2-2.jpgML-2-3.jpgML-2-4.jpgML-2-5.jpg

Z liniami w 21 wiek czyli linie Jarka

Jarek to kolejny pacjent objęty pandemią linii transmisyjnych. Zaraził się oczywiście ode mnie... Oto linie które zbudował oddajemy mu głos:

Obie kolumny prezentują klasyczne linie transmisyjne, w których głośnik znajduje się na końcu tunelu w tzw. komorze sprzęgającej. Budowa obu kolumn nie pozwala na zmianę położenia głośnika niskotonowego względem początku linii, co pozwala na skuteczne wytłumienie rezonansów powstający w obudowie. Na obu tych kolumnach uczyłem się i nadal się uczę pomiarów i budowy zwrotnic - zarówno aktywnych jak i pasywnych.

JK 20210503 small 07.jpgJK 20210503 small 12.jpg

Duże linie to w sumie pierwsze zbudowane przeze mnie kolumny - w zasadzie bez żadnego przygotowania, ale były duże i stosunkowo proste w budowie. Rolę niskotonowego pełni FonicsEW120, GDN13/40/2 to średniotonowy, a górę obstawia Monacor DT-99 (miało być tanio). Są to kolumny na prawach prototypu z surowego MDF i tak też pewnie pozostanie. Przednia i tylna ścianka są odkręcane, co pozwala na dwie rzeczy: łatwą zmianę zarówno głośników jak i sposobu ich rozmieszczenia (w zasadzie wystarczy wymienić front no i głośniki) oraz eksperymenty z wytłumieniem, które mimo odkręcanych elementów sa niezwykle czasochłonne. Z przodu do odkręcenia jest 20 śrub a z tyłu 16. Rozmieszczenie głośników jest takie w w oryginalnej PRO9TL. Zwrotnica aktywna.

JK 20210503 small 04.jpgJK 20210503 small 06.jpgJK 20210503 small 05.jpg


Idąc za ciosem powstały małe linie - MiniTL wykonane wg projektu P. Atkinsona opublikowanego w listopadzie 1978 roku na łamach Hi-Fi News & Record Review. Są to małe kolumny z tzw. linią transmisyjną o zmniejszającym się przekroju. W tej kolumnie gra Monacor SPH-135C na dole i Monacor DT-109 na górze. Tutaj już było trochę trudniej, bo po pierwsze kolumny mniejsze a po drugie linia bardziej skomplikowana. Tak jak i duże TL tak i te kolumny mają status prototypu - można zdjąć zarówno przednią jak i tylną ściankę i bez ograniczeń eksperymentować z wytłumieniem. W tych kolumnach zastosowana jest zwrotnica pasywna, ale zewnętrzna, dzięki czemu łatwo ją podłączyć do zestawu aktywnego.


JK 20210503 small 09.jpgJK 20210503 small 08.jpgJK 20210503 small 10.jpg

Zdjęcia: Jarek Kuśmierczyk

Wnioski

Linie transmisyjne są wiecznie żywe. Większość ludzi, która się z nimi zetknęła ulega ich urokowi i jest to uległość długotrwała.

Linie transmisyjne to projekt wielopokoleniowy. Jak widać niektórzy z nas w trakcie trwającej z górą 40 lat przygody z liniami zbudowali kolejne ich pokolenie.

To oczywiście nie są wszystkie linie jakie zbudowaliśmy w kręgu znajomych. Przy okazji tego tekstu próbowałem prześledzić co się z nimi stało ? Jak się okazało część z nich "odziedziczyły" dzieci ich budowniczych. Grają więc dalej, ciesząc kolejnych słuchaczy, a ich uciesze przyglądają się ich dzieci (nasze wnuki).

Ten tekst w znacznej mierze dzięki uprzejmości kolegów posiadaczy linii, którzy odświeżyli moją pamięć oraz zadali sobie trud zrobienia aktualnych, bądź wyszukania archiwalnych zdjęć, często pochodzących z czasów "mokrej" fotografii.

Bardzo dziękuje Piotrowi Kupisiewiczowi, Tomkowi Cieślakowi, Jarkowi Kuśmierczykowi za niebagatelny wkład w ten tekst.

Tekst i pozostałe zdjęcia

Maciej Tułodziecki