Gramofony na eksport - kierunek wschód (2016)

Z Technique.pl
Wersja z dnia 07:01, 13 paź 2016 autorstwa Mtulo (dyskusja | edycje) (Utworzył nową stronę „ ==Wstęp== Temat wersji eksportowych polskich gramofonów jest obszerny i ciekawy. Dotarłem do wielu informacji, które mnie, świadka tych zdarzeń, dość zna...”)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Skocz do: nawigacja, szukaj


Wstęp

Temat wersji eksportowych polskich gramofonów jest obszerny i ciekawy. Dotarłem do wielu informacji, które mnie, świadka tych zdarzeń, dość znacznie zaskoczyły. Niestety w wielu wypadkach znalezienie oficjalnej informacji jest po prostu niemożliwe. Ten fakt zmusił mnie do skorzystania z informacji zamieszczonych w sieci.

Dotyczy to zwłaszcza pierwszej części artykułu dotyczącej gramofonów eksportowanych na wschód.

Źródłem musiały być rosyjsko-języczne portale aukcyjne i fora branżowe.

Po dłuższym zastanowieniu postanowiliśmy zrezygnować z wykorzystywania znalezionych fotografii, ale zamiast tego każdy czytelnik będzie mógł sobie artykuł z ilustracjami złożyć sam. Oferujemy eksperymentalnie model do składania...

W celu obejrzenia ilustracji wystarczy zatem wpisać w wyszukiwarkę proponowany tekst i obejrzeć znaleziona grafikę...

W sumie informacji jest sporo, ale jest jeden warunek: trzeba hasła do wyszukiwarki wpisywać cyrylicą i takie właśnie hasła proponujemy zamiast ilustracji.

Część pierwsza - kierunek wschód

Od kiedy w Polsce pojawił się pierwszy gramofon w „klasie zbliżonej do HiFi”, czyli G 600.

Właściwie przez całe lata siedemdziesiąte wyroby marki Fonika były eksportowane do Związku Radzieckiego. Myślę, że istnieje głęboko zakorzenione przekonanie, że gdyby nie dostawy z Polski, to ludzie radzieccy odtwarzali by płyty palcem. Otóż nie jest to prawda...

Dla audiofili istniała bowiem „nieautoryzowana kopia” gramofonu Thorens 125 produkowana przez firmę Elektronika. Co ciekawsze, w pierwszej fazie w gramofonie montowano klon ramienia SME 3009 (w wersji B-01). W późniejszej fazie to ramię zastąpiła czeska konstrukcja Tesla P1101 (w wersji A-012), montowana także w gramofonach Lenco i dostępna luzem na rynku niemieckim. Ramię to, będące czeską odpowiedzią na SME zostało na stronie technique opisane oddzielnie.

Ilustracje:

  • Электроника Б1-01
  • Электроника-012


Dla zainteresowanych tematem ciekawe mogą być dziwne wzorniczo i wątpliwe funkcjonalnie dwie konstrukcje radzieckie:

Ilustracje:

  • Эстония-010
  • Корвет ЭП-038С


Polskie gramofony były pozycjonowane poniżej produktów Elektroniki, czyli w klasie powyżej średniej, ale nie najwyższej. Gramofony klasy popularnej były produkowane przez firmę Radiotechnika i klasą oscylowały gdzieś między naszym Bambinem i gramofonami z rodziny G-500.

Opis polskich gramofonów komplikuje fakt, że eksportowano same mechanizmy (werki), które były montowane w obudowy już w Związku Radzieckim. Główny nurt stanowił tu gramofon znany jako Wiega 106.

Przypuszczalnie najstarsza wersja Wiegi to odpowiednik polskiego G 600 choć to tylko przypuszczenie. Pierwszy odnaleziony przykład to gramofon będący kombinacja Fonomastera w wersji deck, czyli G-601fs z ramieniem znanym z G-600.

Ilustracje:

  • Проигрыватель ВЕГА-106
  • ВЕГА 106 ЭПУ G-600
  • ВЕГА-106


Wersja z napędem rolką i ramieniem jak w G-600 nazywa się Wiega 106, ale na werku jest symbol G-600B, czyli model nie występujący na polskim rynku.

Aby sprawa stała się jeszcze bardziej skomplikowana kolejne wersje gramofonu nadal nosiły nazwę Wiega 106... . Choć montowane do nich werki Foniki zmieniały się.

Kolejna zawiera deck Fonomastera G-601a w wersji ze stroboskopem na zewnątrz, czyli talerzem od Daniela (Bernarda, Fryderyka), ale ramie nadal pozostaje zapożyczone z G-600.

Ta wersja także niedostępna w Polsce to werk, który ma symbol G-600C1.

Na tym nie koniec, bowiem pokazała się kolejna wersja Wiegi 106. Trzecia odmiana Wiegi 106, to po prostu Bernard G-602 zamontowany w radzieckiej obudowie.

Można by jeszcze zapytać, czy istniała także Wiega 106 oparta o deck Fonomastera w wersji z napędem paskiem i stroboskopem pod talerzem, ale póki co na ślad takiej wersji nie natrafiłem...

Jak widać mit ramienia Micro Seiki się w tej odsłonie nie pojawia, a zatem potencjalna teoria spiskowa, że kupowano za cenne dewizy ramię w Japonii po to, aby je za darmo oddawać na wschód, też nie ma szans się obronić.

Kolejny rozdział to gramofony produkowane w latach późniejszych, czyli wtedy, gdy w Polsce pojawiły się oznaczenia GS i GWS.

Aby zachować jakiś porządek opisze je w kolejności numeracji na początek te, które występowały pod nazwą Wiega. Wiega 109 pojawiła się około roku 1987 przynajmniej tak datowane egzemplarze udało się odnaleźć. Zawiera ona werk opisany jako Unitra G-602 plus wzmacniacz konstrukcji radzieckiej.

Ilustracje:

  • ВЕГА 109


Kolejny model to Wiega 110 i Wiega 120. Obydwa gramofony były bez wzmacniacza i były mutacjami gramofony Bernard GS-434. Czym różniły się między sobą nie bardzo wiadomo, ale sądzę, że z czasem…..

Ilustracje:

  • ВЕГА 110
  • ВЕГА 120


Bernard GS-434, a raczej jego werk G-602 pojawił się także w "kombajnie" Wiega 119, oprócz wzmacniacza i tunera wyposażonego także w magnetofon kasetowy.

Kolejna wersja to Wiega 122C, czyli GS 464 oczywiście w radzieckiej obudowie.

Ilustracje:

  • ВЕГА 122C


Oddzielny fragment historii to gramofony produkowane pod nazwą Arktur.

Głownie chodzi o radziecką wersje gramofonu Adam. Dobrze znany nam Adam nazywał się Arktur 006.

Ilustracje:

Mechanizm (werk), który zamieszkał w Arkturze miał oznaczenie Unitry G 2021.


Ponadto można spotkać inne gramofony także firmowane jako Arktur, np. model Arktur 004 który jest starym Bernardem wmontowanym w większy kombajn, w konfiguracji trochę podobnej do Fonomastera ze wzmacniaczem.

Ilustracje:

  • АРКТУР 004


Jak widać modeli nie znanych w Polsce było sporo i w sumie do dziś cieszą się wzięciem i nierzadko nadal uzyskują ceny wyższe niż mogłyby osiągnąć w Polsce. Niestety nie udało się jak dotąd wypracować sposobu, aby kupić gramofon na terenie państw byłego ZSRR w sposób gwarantujący chociaż minimum bezpieczeństwa transakcji.


Część druga - kierunek zachód

Wersje eksportowe

W tej części artykułu znalazły się głównie te gramofony, które dokładnie odpowiadają modelom występującym na rynku krajowym. Kryteria tego nie spełniają znane z poprzedniej części tego artykułu gramofony na rynek ZSRR.

Nie spełnia tego kryterium także Thorens TD 180 zawierający elementy, które nigdy nie pojawiły się w gramofonach Fonica. W tej grupie dysponujemy fotografiami części modeli, wykonanymi przez nas i naszych zaprzyjaźnionych czytelników, ale dla pełnej konsekwencji i zachowania równowagi także je pominiemy.

Dla uproszczenia podzieliłem gramofony serii GS na kilka podstawowych typów o wspólnych cechach.


Odpowiedniki GS-430 (G-8010)

„Wysoki” talerz „wąska” podstawa (360mm), ramię typu R8A

  • RIZ Turandot GM 7605
  • Dynamic Speaker DP5100
  • HGS Altus P100
  • Brigmton GS-470


Odpowiedniki GS-431

„Wysoki” talerz i „szeroka” podstawa (440 mm), ramię typu R8A

  • Bruns Visonic 8510
  • RIZ Turandot hi fi GM 7606
  • Dynamic Speaker PL-730
  • HIFVOX (oznaczenie nieczytelne)
  • Renkforce GS-431


Odpowiedniki GS-434

„Werk” w obudowie, „niski” talerz, ramię wygięte R10.

  • Mechanizm jako Unitra 602C wykorzystany w gramofonie Wiega EP 110

(i innych modelach Wiegi tej serii )


Odpowiedniki GS-461

„Niski” talerz i proste ramię typu R10A

  • GS-461 Crown Japan (   chyba powinno być Japan II, w końcu to druga Japonia :/ )
  • RIZ GM-5010

Oczywiście przeglądając internet codziennie można znaleźć jakiś „nowy” nie wymieniony powyżej gramofon.

Będziemy się zatem starali uzupełniać na bieżąco powyższy spis, bowiem remanent z natury jest tu chyba jedynym sposobem na ogarnięcie bezmiaru bytów produkowanych przez łódzką fabrykę „na zachód”.

Mimo wszystko zastanawia fakt, że gramofony eksportowane na wschód nadal tam żyją, a gramofony, które trafiły na zachód w większości wyszły już zapewne z obiegu, na aukcjach bowiem występują bowiem bardzo egzotycznie.

Może jednak prawdą jest fakt, że wywalczyły sobie miejsce na zachodnim rynku dzięki „umiarkowanej” cenie. Marką zaś nigdy nie były i już chyba nie będą...


doc. dr inż. Maciej Tułodziecki