Dynastia: Różnice pomiędzy wersjami
(Utworzył nową stronę „category:Inne modele silników Historia tej maszyny jest długa, ale chyba warta prześledzenia. Jej opis to serial dłuższy niż pewien amerykański przebój ...”) |
(Brak różnic)
|
Wersja z 08:44, 13 cze 2012
Historia tej maszyny jest długa, ale chyba warta prześledzenia.
Jej opis to serial dłuższy niż pewien amerykański przebój telewizyjny :)
Została kupiona na allegro około 2007r., w stanie nie działającym.
Wyglądało to mniej więcej tak:
Odstająca blacha osłony izolującej cylinder była oryginalnie mocowana dwoma zaworami służącymi do spuszczania wody z cylindra. Ich brak wykluczał działanie maszyny.
Jak widać również coś jest nie tak ze smarownicą cylindra, a jej brak to kolejna przyczyna dla której maszyna nie miała prawa działać.
Dokładne obejrzenie tego zdjęcia ujawnia pęknięcie pokrywy łożyska w miejscu gdzie wkręcana jest smarownica.
Ogólne wrażenie było jednak zachęcające, a po dokładnym obejrzeniu zdecydowaliśmy się, że ze względu na dość prostą konstrukcję maszyna świetnie nadaję się do wykonania jej kopii.
Głównym powodem był fakt, że posiada ona tylko trzy elementy odlewane, co wydawało się upraszczać cały plan. W pierwszej fazie wykonaliśmy odlewy postumentu, cylindra i koła zamachowego z mosiądzu. Cała operacja była pozorne prosta. Okazało się bowiem, że elementy odlewane, albo zostały zaprojektowane wbrew regułom sztuki, albo musiały być wykonywane jako odlewy z rdzeniem, co rzecz jasna możliwe jest do powtórzenia, lecz zdecydowanie podnosi koszty. Tak czy inaczej udało się w końcu wykonać trzy komplety odlewów. Podkreślam, że niektóre z nich wykonywane były kilkukrotnie, ze względu na dyskwalifikujące je wady. Wina nie leży w żadnej mierze po stronie odlewni, bowiem do tej pory nie mieliśmy takich doświadczeń. Odlewy okazały się zatem co nieco pechowe.
Aby przełamać fatum wiszące nad odlewami postanowiliśmy wykorzystać jeszcze raz modele i odlać potrzebne elementy z żeliwa. Do odlewu postumentu zrobiliśmy model zgodnie z regułami sztuki "od zera", aby ułatwić pracę formierzowi.
]Tym razem wszystko poszło dobrze i odlewy od pierwszego podejścia uzyskały akceptowalną jakość.
Na tym etapie prac pojawił się pierwsze wnioski:
1. Lepiej zrobić nowy model niż męczyć się z adaptacją wzorca.
2. W konfrontacji żeliwo czy mosiądz wynik jest 1:0 dla żeliwa.
Drugi etapem było wstępne obrobienie odlewów w zasadzie bez określania precyzyjnych wymiarów.
Dzięki temu wymiary poszczególnych egzemplarzy trochę się różnią wymiarami tam, gdzie jest to mało istotne, ale za to wszystkie wyglądają dobrze i oszczędziliśmy trochę funduszy na obróbce. Oczywiście same główne elementy, to jeszcze nie maszyna. Rozpoczęło się żmudne dorabianie drobniejszych detali. Denek cylindra, cylinderka suwaka etc. Zajęło to niemało czasu.
Wreszcie udało się doprowadzić do szczęśliwego końca jeden egzemplarz maszyny "żeliwnej". Jest w 100% kompletna ma wszystkie drobiazgi typu sworznie, smarownice w docelowej formie. Nazwijmy ja roboczo maszyną nr 1.
Uruchomienie prototypu zakończone sukcesem zmobilizowało nas do odnowienia i zmontowania pierwowzoru. Okazało się przy okazji, że niektóre wymiary np. rozrządu nie są zgodne z teorią. Na szczęście takie maszyny weryfikuje praktyka a ta działa poprawnie. Ponadto dały nam się we znaki zastosowane z dużą konsekwencją gwinty drobnozwojne, ale jakoś daliśmy sobie z tym radę. Dla rozróżnienia nazwijmy ja maszyną nr 0.
Pozostałe maszyny potoczyły się równolegle. Najpierw uruchomiliśmy wersje mosiężne.
Tekst przygotował: dr inż. Maciej Tułodziecki i mgr inż. Szymon Dowkontt.