Testy i próby: Różnice pomiędzy wersjami

Z Technique.pl
Skocz do: nawigacja, szukaj
Linia 13: Linia 13:
 
Czasem więc zamieszczane ilustracje mimo swojej ewidentnej niedoskonałości i tak wymagały sporo pracy w jakimś programie graficznym.
 
Czasem więc zamieszczane ilustracje mimo swojej ewidentnej niedoskonałości i tak wymagały sporo pracy w jakimś programie graficznym.
  
Przed II Wojną Światową
 
  
Tym razem cofniemy się w czasie do okresy przed II wojna światową, gdzie królowały gramofony z napędem mechanicznym czyli nakręcane i mechanicznym membranowym przetwornikiem dźwięku. Nie jest to temat, który stanowi główny nurt moich zainteresowań, ale po podjęciu próby zmierzenia się z tematem zaistniał i trochę mnie nawet wciągnął.
 
Dodatkowo jasnym jest, że produkty powojenne i przedwojenne dzieli linia bardzo cienka, wręcz umowna. Przecież w dniu zakończenia wojny nikt nie wystrzelił w kosmos istniejących zapasów części czy podzespołów, które przecież mogły przetrwać. Nikt też nie ustanowił standardu „jesteśmy po wojnie, więc używamy powojennych podzespołów”. To rozumowanie można by ciągnąc dalej, bo w sumie przedwojenne środki produkcji można spotkać pracujące do dziś.
 
Patrząc na temat przedwojennej produkcji wyrobów użytkowych szybko dostrzec można, że w warunkach ówczesnego kapitalizmu było mnóstwo wytwórni produkujących określony wyrób w skali profesjonalnej, ale i rzemieślniczej.
 
Starczy sprawdzić ile wytwórni np. rowerów było tylko w Warszawie by nie wspominać ile było w Polsce.
 
Najlepiej zrobić to na http://www.starerowery.org/ (Temat rowerów jest mi dość bliski i wciąż czeka na swoją kolej zawitania na naszej siostrzanej stronie www.cornique.pl).
 
 
Zostając dla zilustrowania analogii przy temacie rowerów, łatwo można zobaczyć, że stosowany w rowerach osprzęt to zwykle nie były polskie produkty tylko Brampton, Torpedo etc.
 
Dokładnie tak samo było i z gramofonami, gdzie można spotkać elementy napędu, czy głowice renomowanych wówczas producentów.
 
Źródło wiedzy o starych gramofonach czyli książka podaje kilku polskich wytwórców gramofonów: Łódzką Fabrykę Gramofonów Józefa Amerla i warszawskie wytwórnie Juliusza Feingenbauma, Lewina, Jakubowskiego, Klingbeila, Żbikowskiego. Te gramofony zwykle były montowane z gotowych podzespołów. Czy ktoś przed wojna produkował gramofony „od początku do końca” ? raczej wątpię. Występuje też pokaźna ilość gramofonów posiadających tylko tabliczkę polskiego sprzedawcy i od czasu do czasu występują one na portalach aukcyjnych.
 
Sądzę, że w wielu krajach było podobnie choć np. Czeskie Supraphony cechują własne mechanizmy i własna trochę odmienna myśl techniczna.
 
 
 
MUZA
 
 
Mnie udało się znaleźć gramofon marki Muza. Gramofon produkowała Wytwórnia Fortepianów w Żninie. Pod tą nazwą występowały także płyty gramofonowe i igły do ich odtwarzania.
 
 
 
THE KEMPISTY COMPANY
 
 
Historia drugiego gramofonu z polskim wątkiem jest jeszcze ciekawsza
 
 
W dawnych czasach na placu Zbawiciela w Warszawie istniała firma naprawiająca maszyny do szycia. Po wejściu do środka klient ulegał zaskoczeniu i podziwowi z powodu dużej liczby nagromadzonych maszyn. Firma istnieje do dziś i jest kontynuatorką zacnej firmy przedwojennej, która w pewnym momencie stanowiła lokalnie poważną konkurencję dla firmy Singer. Wszystko to i jeszcze więcej informacji można znaleźć tutaj: http://www.naprawamaszyndoszycia.pl/file/historia.html. Można też dowiedzieć się, że firma Kempisty produkowała także rowery. O tym, że produkowała gramofony informacji nie znaleziono, ale pokazywany egzemplarz jest żywym (no może ledwo żywym) dowodem, że istotnie tak było. O jego historii niewiele wiadomo, bowiem lata temu został po prostu znaleziony na śmietniku. O czym przekonamy się jeszcze nie raz poważnym wrogiem gramofonów są wilgoć i MOLE.
 
 
MUZA II
 
 
Wracając do firmy MUZA...
 
Te historię opisywałem już wcześniej jako pewną ciekawostkę, ale ponieważ sięgneliśmy w przeszłość, do firmy MUZA, to sądzę, że warto ją przypomnieć.
 
Pamiętam czasy kiedy wszystkie gramofony napędzane były rolkami i napęd ten uchodził za przestarzały i ludzie powoli zaczynali go unikać. Pojawiły się wtedy gramofony napędzane paskiem i wkrótce potem te z centralnym napędem. Jako jedne z pierwszych w Polsce pojawiły się Dual 701 i Pioneer, bodajże PL51.
 
Towarzyszyły temu teorie któż ten napęd wprowadził jako pierwszy. Lata później wyrzucając jakieś stare radio natknąłem się na wmontowany do niego gramofon, który ze względu na nietypowa konstrukcję postanowiłem zachować jako eksponat. Rzut oka na ramię pomoże ocenić z grubsza lata, z których mógł pochodzić. Logo Muza i to, że ma wyłącznie prędkość (około) 78obr/min wskazuje raczej na lata przedwojenne Wystarczy rzucić okiem na napęd aby stwierdzić, ze jest to ewidentnie Direct Drive - Nie Pioneer, Technics lub Dual lecz zabytkowa MUZA ! Dokładne obejrzenie zdjęć silnika pozwoli na określenie prędkości z jaką kręcił się talerz (i kręci do dziś), bo jaka była prędkość zadana to wiemy. Sądzę, że jest to jeden z pierwszych elektrycznych gramofonów Made in Poland.
 
  
 
'''Koniec nowego tekstu'''
 
'''Koniec nowego tekstu'''

Wersja z 07:45, 3 lut 2014

W tym miejscu będą chwilowo umieszczane testy i niekompletne artykuły...


POLSKIE GRAMOFONY PREQUEL


Pre HI-FI storia

Do tej pory dość szczegółowo udało się ująć lata 70-te i 80-te, choć materiału źródłowego przybywa więc i tam pojawiają się aktualizacje, a w miarę zdobywania materiałów lepszej jakości będą one zastępowały dotychczas zamieszczane. Na marginesie, to z tą jakością problem jest następującej natury: instrukcje wraz z coraz mocniej napierającym kryzysem lat 80-tych były drukowane na papierze, w jaki nawet słaby dzisiejszy sklep nie pakuje kaszanki. Czasem więc zamieszczane ilustracje mimo swojej ewidentnej niedoskonałości i tak wymagały sporo pracy w jakimś programie graficznym.


Koniec nowego tekstu


Wstęp

Temat polskich gramofonów właściwie narastał już od jakiegoś czasu i nawet pojawił się już szczątkowo przy okazji polskich ramion. Okazało się też, że nagromadzonych materiałów jest sporo i właściwie można by już przystąpić do dzieła. Impulsem, który spowodował powstanie tej zakładki okazała się propozycja napisania tekstu na ten temat od red.Wojciecha Pacuły z High Fidelity (http://www.highfidelity.pl/)

Przystąpiłem wtedy do remanentu zgromadzonych materiałów i okazało się że większość tego, co zamierzałem opisać już mam... Z oczywistych względów trochę materiałów jeszcze brakuje, ale mam nadzieje wyrównać te braki w przyszłości. Dość szczegółowo udało się ująć lata 70-te, powoli też przybywa materiałów, które pozwolą na opisanie okresu wcześniejszego

Historycznie rzecz biorąc powinienem zacząć od historii fabryki skąd pochodziły polskie gramofony. A różnych typów gramofonów przez kilkadziesiąt lat istnienia powstało tam, około 80. Ta liczba też nie jest łatwa do ustalenia, bowiem na pewnym etapie gramofony różniły się niuansami technicznymi, na tyle drobnymi, że kwestia uznania ich za różne typy jest co najmniej dyskusyjna. Wreszcie występowały zmiany techniczne i technologiczne, co w przypadku ewolucji produktu jest konieczne.

Będę się też starał pisać w oparciu o źródła możliwie wiarygodne, a takimi są przede wszystkim same gramofony, ich oryginalne instrukcje użytkownika i instrukcje serwisowe. Tam gdzie to możliwe postaram się padające stwierdzenia udokumentować fotografią lub fragmentem oficjalnej dokumentacji.

Jeśli chodzi o gramofony, to będę opisywał te, które fizycznie "miałem w ręku", co umożliwiło mi wykonanie fotografii.

Co do literatury to okazuje się, że warto czytać, ponieważ, pewne obiegowe poglądy ustalane w burzliwych dyskusjach, niekoniecznie pokrywają się z wersją oficjalną czyli wersją producenta.

Staram się wreszcie opierać na własnej pamięci jako użytkownika znacznej części z opisywanych produktów, co szczęśliwie pokrywa się ze „Złotymi Latami” tej technologii.

Ponieważ pamięć bywa zawodna, mogę się zatem mijać z prawdą w dziedzinie szczegółów, co zapewniam, nie jest intencjonalne.


Dostępne źródła podają informacje, które silnie rozproszone, wyjątek stanowią dwa następujące:

Link do Old Radio

Link do strony Unitra Fan


Przed II Wojną Światową

Tym razem cofniemy się w czasie do okresy przed II wojna światową, gdzie królowały gramofony z napędem mechanicznym czyli nakręcane i mechanicznym membranowym przetwornikiem dźwięku. Nie jest to temat, który stanowi główny nurt moich zainteresowań, ale po podjęciu próby zmierzenia się z tematem zaistniał i trochę mnie nawet wciągnął. Dodatkowo jasnym jest, że produkty powojenne i przedwojenne dzieli linia bardzo cienka, wręcz umowna. Przecież w dniu zakończenia wojny nikt nie wystrzelił w kosmos istniejących zapasów części czy podzespołów, które przecież mogły przetrwać. Nikt też nie ustanowił standardu „jesteśmy po wojnie, więc używamy powojennych podzespołów”. To rozumowanie można by ciągnąc dalej, bo w sumie przedwojenne środki produkcji można spotkać pracujące do dziś. Patrząc na temat przedwojennej produkcji wyrobów użytkowych szybko dostrzec można, że w warunkach ówczesnego kapitalizmu było mnóstwo wytwórni produkujących określony wyrób w skali profesjonalnej, ale i rzemieślniczej. Starczy sprawdzić ile wytwórni np. rowerów było tylko w Warszawie by nie wspominać ile było w Polsce. Najlepiej zrobić to na http://www.starerowery.org/ (Temat rowerów jest mi dość bliski i wciąż czeka na swoją kolej zawitania na naszej siostrzanej stronie www.cornique.pl).

Zostając dla zilustrowania analogii przy temacie rowerów, łatwo można zobaczyć, że stosowany w rowerach osprzęt to zwykle nie były polskie produkty tylko Brampton, Torpedo etc. Dokładnie tak samo było i z gramofonami, gdzie można spotkać elementy napędu, czy głowice renomowanych wówczas producentów. Źródło wiedzy o starych gramofonach czyli książka podaje kilku polskich wytwórców gramofonów: Łódzką Fabrykę Gramofonów Józefa Amerla i warszawskie wytwórnie Juliusza Feingenbauma, Lewina, Jakubowskiego, Klingbeila, Żbikowskiego. Te gramofony zwykle były montowane z gotowych podzespołów. Czy ktoś przed wojna produkował gramofony „od początku do końca” ? raczej wątpię. Występuje też pokaźna ilość gramofonów posiadających tylko tabliczkę polskiego sprzedawcy i od czasu do czasu występują one na portalach aukcyjnych. Sądzę, że w wielu krajach było podobnie choć np. Czeskie Supraphony cechują własne mechanizmy i własna trochę odmienna myśl techniczna.


MUZA

Mnie udało się znaleźć gramofon marki Muza. Gramofon produkowała Wytwórnia Fortepianów w Żninie. Pod tą nazwą występowały także płyty gramofonowe i igły do ich odtwarzania.


THE KEMPISTY COMPANY

Historia drugiego gramofonu z polskim wątkiem jest jeszcze ciekawsza

W dawnych czasach na placu Zbawiciela w Warszawie istniała firma naprawiająca maszyny do szycia. Po wejściu do środka klient ulegał zaskoczeniu i podziwowi z powodu dużej liczby nagromadzonych maszyn. Firma istnieje do dziś i jest kontynuatorką zacnej firmy przedwojennej, która w pewnym momencie stanowiła lokalnie poważną konkurencję dla firmy Singer. Wszystko to i jeszcze więcej informacji można znaleźć tutaj: http://www.naprawamaszyndoszycia.pl/file/historia.html. Można też dowiedzieć się, że firma Kempisty produkowała także rowery. O tym, że produkowała gramofony informacji nie znaleziono, ale pokazywany egzemplarz jest żywym (no może ledwo żywym) dowodem, że istotnie tak było. O jego historii niewiele wiadomo, bowiem lata temu został po prostu znaleziony na śmietniku. O czym przekonamy się jeszcze nie raz poważnym wrogiem gramofonów są wilgoć i MOLE.

MUZA II

Wracając do firmy MUZA... Te historię opisywałem już wcześniej jako pewną ciekawostkę, ale ponieważ sięgneliśmy w przeszłość, do firmy MUZA, to sądzę, że warto ją przypomnieć. Pamiętam czasy kiedy wszystkie gramofony napędzane były rolkami i napęd ten uchodził za przestarzały i ludzie powoli zaczynali go unikać. Pojawiły się wtedy gramofony napędzane paskiem i wkrótce potem te z centralnym napędem. Jako jedne z pierwszych w Polsce pojawiły się Dual 701 i Pioneer, bodajże PL51. Towarzyszyły temu teorie któż ten napęd wprowadził jako pierwszy. Lata później wyrzucając jakieś stare radio natknąłem się na wmontowany do niego gramofon, który ze względu na nietypowa konstrukcję postanowiłem zachować jako eksponat. Rzut oka na ramię pomoże ocenić z grubsza lata, z których mógł pochodzić. Logo Muza i to, że ma wyłącznie prędkość (około) 78obr/min wskazuje raczej na lata przedwojenne Wystarczy rzucić okiem na napęd aby stwierdzić, ze jest to ewidentnie Direct Drive - Nie Pioneer, Technics lub Dual lecz zabytkowa MUZA ! Dokładne obejrzenie zdjęć silnika pozwoli na określenie prędkości z jaką kręcił się talerz (i kręci do dziś), bo jaka była prędkość zadana to wiemy. Sądzę, że jest to jeden z pierwszych elektrycznych gramofonów Made in Poland.



Pre HI-FI storia

Krótkie kalendarium początków (za Wikipedią):

1945 w Łodzi otwarto filie warszawskich Państwowych Zakładów Tele i Radiotechnicznych pod nazwą Łódzka Fabryka Państwowych Zakładów Radio i Teletechnicznych.

1948 łódzki zakład usamodzielnił się, a ponieważ produkował także aparaty telefoniczne, to przyjął nazwę Zakłady Wytwórcze Aparatów Telefonicznych. Oczywiście produkcja innych wyrobów branży elektronicznej była kontynuowana.

1954 uruchomiono produkcję pierwszych seryjnie wytwarzanych gramofonów elektrycznych G-53.

1956 wyprodukowano pierwszy gramofon ze wzmacniaczem lampowym.

1957 przekazano produkcję telefonów do Radomskich Zakładów Telefonicznych.

1958 zakład zmienił nazwę na Łódzkie Zakłady Radiowe

1960 zakład przyjął nazwę Fonica.

1968 zakup pierwszej licencji na gramofony od Telefunkena.

1970 Uruchomienie produkcji pierwszych gramofonów w klasie Hi Fi.

Mimo pojawienia się gramofonów Hi Fi gramofony popularne stanowiły nadal przytłaczającą większość wśród produktów Fonica. Ilościowo wyglądało to imponująco:

W samym roku 1970 wyprodukowano ich 274 tysiące i dodatkowo 187 tysięcy gramofonów bez obudowy, przeznaczonych do wbudowania w odbiorniki radiowe.



Lata sześćdziesiąte

Jeśli cofniemy się do lat sześćdziesiątych, to okaże się, że w zasadzie mamy do dyspozycji dwa źródła muzyki: radio i płytę gramofonową. Siła rzeczy taśma magnetyczna pomijając zastosowania profesjonalne pełniła tu rolę wtórną. Trochę to przypomina dzisiejsze czasy, gdzie źródłem oficjalnym jest płyta CD, a mniej oficjalnym sieć.

Lata sześćdziesiąte - to jednocześnie boom muzyki „rozrywkowej” zwanej wtedy muzyką młodzieżową lub big beatem. Wraz z falą zainteresowania tego typu muzyką przychodził wielki głód informacji i łapczywego pochłaniania nowych utworów, poznawania nowych artystów. Do Polskiego Radia muzyka ta wchodziła z dużymi oporami i trochę bocznym wejściem np. dzięki Rozgłośni Harcerskiej. Dla mnie jako słuchacza istotna była treść muzyczna, a jakość dźwięku miała wtedy zdecydowanie mniejsze znaczenie.

Bez ograniczeń zaś muzykę tę serwowały rozgłośnie występujące na falach krótkich jak choćby legendarny Luxemburg czy nawet Wolna Europa z audycją „Rande vous o 6:10”.

Jaka była tego jakość, to dzisiejsza generacja słuchaczy chyba nie jest sobie w stanie wyobrazić. Drugie źródło stanowiły płyty... no trudno powiedzieć płyty, muzyka zebrana z radia była nagrywana na taśmę i stanowiła źródło do wydawania pocztówek dźwiękowych. Oczywiście ta technologia jak to się dziś mówi „dedykowana” do innego celu nie spełniała żadnych kryteriów jakości dźwięku. Dla porządku dodam, że pocztówka kosztowała 12 zet i była grubą folią z nagraniem przyklejoną do autentycznej pocztówki. Polscy wykonawcy byli obecni głównie w postaci tzw. czwórek, które kosztowały o ile pamiętam 30 zet. Duże płyty jedyne dostępne to „dziesiątki” czyli średnicy 10 cali w dziedzinie „big beatu” nie występowały, nie wspominając o long-playach. Muzyka utrwalona na płytach musiała pełnić przyziemne cele, bez niej nie mogły się przecież odbywać żadne imprezy (wtedy prywatki).

Dlatego gramofony były w większości przenośne, no bo przecież nie wszyscy je mieli, więc na imprezie musiał dotrzeć ktoś z gramofonem. Stacjonarne gramofony były wmontowane w górną cześć obudowy radioodbiorników i klasa uzyskiwanego z nich dźwięku zależała głównie od klasy radioodbiornika. I tu nawet nie było tak źle bowiem 80% objętości radia stanowiła obudowa głośnika (głośników). Głośniki bywały nawet 10 calowe a i egzotycznie zdarzały się elektrostatyczne głośniki wysokotonowe. Sądzę, że w tamtych czasach melomani słuchali muzyki pewnie w filharmoniach a jeśli byli wówczas audiofile, to oddawali się słuchaniu muzyki na wielkogabarytowych odbiornikach radiowych z wbudowanym lub podłączonym gramofonem.


Rzecz jasna istniały oryginalne – przywożone z „ciepłych krajów” płyty gramofonowe. Cena nowego long playa w najpopularniejszym w Warszawie antykwariacie na Hożej wynosiła wtedy 500 zet. Zdarzało się, że przychodziło się, aby przez szybę zobaczyć okładkę najnowszej płyty Beatlesów. Tam widziałem pierwszy raz Rubber Soul i Revolver…

CDN...

Złote lata

Lata siedemdziesiąte - stereofonia

Płyty zachodnie były zwykle stereofoniczne, co wśród entuzjastów powodowało pewien niepokój: czy odtwarzając taką płytę słyszy się całość nagranego dźwięku czy tylko połowę ?

Śmieszny problem, ale gdzie w tamtych czasach należało szukać odpowiedzi ?

Dochodziło do tego, że płyty stereo traktowane były z niechęcią, a płyty mono na zachodzie stawały się niedostępne. Wtedy w PRL pojawiły się pierwsze gramofony stereofoniczne...

Jak wynika z kalendarium początek stereofonii w dziedzinie gramofonów, to zakupienie licencji Telefunkena i pojawienie się gramofonu G 500 wyposażonego w stereofoniczna wkładkę piezoelektryczną Uf 50. Zestaw z gramofonem w klasie „zbliżonej do Hi Fi” pojawił się nieco później.

Pierwszy raz widziałem go na własne oczy w „salonie” ZURiT róg Marszałkowskiej i Nowogrodzkiej. Sprzęt był toporny. Zestaw składał się z gramofonu G 600, wzmacniacza W 600 i kolumn A13, których budowy zupełnie nie pamiętam. Z tego zestawu zupełnie dobrze próbę czasu wytrzymał wzmacniacz W 600 – wzmacniacz lampowy na lampach EL 84.

Miałem go w życiu dwukrotnie i darzę go pewnym sentymentem… Stosunkowo łatwo można go nadal kupić, a jedynym praktycznym mankamentem są wejścia/wyjścia DIN. Nie mniej pierwsze wrażenie pozostało: sprzęt wyglądał marnie, pewnie ze względu na dominujące wykończenie – malowanie szarą farbą.



Powrót